Całowanie to zastrzyk endorfin – hormonów szczęścia i szybsze bicie serca. Czy całowanie równie korzystnie wpływa na nasze zęby? I tak, i nie – jeden niewinny pocałunek to m.in. większe ryzyko próchnicy, którą możemy zarazić się jak grypą lub wirusem opryszczki. Ale z całowania są pewne korzyści dla zębów.
Spis treści
Jeden pocałunek, miliony bakterii – co to oznacza dla zębów?
Ubytek przenoszony wraz z pocałunkiem to nie żart. Usta to przestrzeń, w której schronienie znajdują miliony zarazków, także te, które powodują próchnicę. Naukowcy mówią o 600 gatunkach bakterii, które znajdują się na naszych zębach, dziąsłach, języku czy w ślinie – w każdym jej mililitrze można naliczyć 100 mln mikrobów. Jeden pocałunek to z kolei ponad 50 różnych typów bakterii, które wraz ze śliną przenosimy do ust drugiej osoby. Liczne badania potwierdzają m.in., że Streptococcus mutants, czyli rodzaj bakterii gram dodatniej, odpowiedzialnej za rozwój próchnicy, najczęściej „przekazywany” jest właśnie z ust do ust poprzez pocałunki. Czy pocałunki wychodzą na dobre zdrowiu naszej jamy ustnej? Dentyści mają w tej sprawie mieszane odczucia.
– Próchnica to nie choroba wrodzona, ale zakaźna. Oznacza to, że próchnicą można się po prostu zarazić poprzez kontakt ze śliną i bakteriami chorej na nią osoby. Może to być kontakt pośredni, gdy ślina pozostawiona jest na przedmiotach np. butelce, z której pijemy, szczoteczce do zębów, smoczku, który matka obliże, a potem podaje dziecku do ust. Z kolei całując drugą osobę, np. swojego partnera, następuje bezpośredni kontakt, przenosimy te bakterie i stajemy się „nosicielami” jego zarazków, które mogą być dla nas groźne – mówi lek. stom. Dorota Stankowska.
WIĘCEJ: Jak okazać miłość… zębom?
Z drugiej zaś strony istnieją teorie naukowe, że całując się – wręcz przeciwnie – nabywamy większą odporność na niektóre szczepy bakterii. Jak jest w istocie?
– W jamie ustnej oraz ślinie każdego z nas żyją miliony bakterii, które wchodzą w skład naturalnej flory bakteryjnej. 80 proc. z nich jest wspólne każdemu z nas, zaś pozostałe 20 proc. to zupełnie unikatowy zestaw u każdej odrębnej jednostki. Z tego wynika, że osoba przenosząc te 20 proc. do ust drugiej, zdrowej osoby, uodparnia ją na ten rodzaj bakterii. Wymiana pobudza bowiem układ immunologiczny do tworzenia przeciwciał wobec obcych bakterii, co pomaga zwalczać infekcje. Oczywiście jest to złożona kwestia, ale jeśli obie osoby mają zdrowe zęby i dbają o ich higienę, rzeczywiście może być to paradoksalnie korzystne dla naszych zębów i ich mechanizmów odpornościowych – tłumaczy stomatolog.
Całowanie: Krwawiące dziąsła równie groźne jak złamane serce?
Amerykańska Akademia Periodontologii szacuje, że ponad 75 proc. dorosłych po 35 roku życia cierpi na jakąś dolegliwość dziąseł. Okazuje się, że choroby dziąseł są równie niebezpieczne i mogą być potencjalnym ryzykiem ogólnorozwojowych chorób. Co to oznacza? Jednym z objawów chorób dziąseł są krwawiące dziąsła – te otwarte rany mogą przenosić i przyjmować zarazki zarówno z ust do ust, jak i drogą seksu oralnego. Z tego względu nie powinniśmy lekceważyć tej kwestii i unikać przypadkowych kontaktów z osobą, szczególnie jeśli może mieć tego typu objawy. Czy to oznacza, że musimy zrezygnować z pocałunków? Na szczęście, nie każdy pocałunek to ryzyko chorób jamy ustnej. Jeśli mamy stałego partnera, jest małe prawdopodobieństwo, że narażamy się na niebezpieczeństwo.
Całowanie na zdrowie
Możliwość wyższej odporności w jamie ustnej to nie jedyna zaleta całowania. Jeden 60-sekundowy pocałunek spala 26 kalorii, działa rozluźniająco na mięśnie twarzy i zapobiega wiotczeniu skóry oraz tworzeniu się zmarszczek. A co z kolejnymi korzyściami dla naszych zębów?
– Może to być zaskakujące, ale owszem – pocałunki niosą wiele korzyści naszym zębom. M.in. stymulują one produkcję śliny, która neutralizuje szkodliwe działanie kwasów, wypłukuje resztki jedzenia i redukuje ryzyko próchnicy. Poza tym większa ilość śliny nawilża śluzówkę, zapobiegając tym samym suchości w ustach, która sprzyja infekcjom. Ślina działa także korzystnie na szkliwo zębów, gdyż delikatnie je remineralizuje – wymienia dr Stankowska.
WIĘCEJ: Cierpisz na refluks? Twoje zęby mogą być w tarapatach
A co dla dziąseł? Ślina zapobiega gromadzeniu się płytki i kamienia nazębnego, a więc ogranicza nie tyko powstawanie przebarwień, ale i ryzyko stanów zapalnych dziąseł oraz paradontozy. Nie oznacza to oczywiście, że pocałunek może zastąpić szczotkowanie zębów po posiłku.
Całowanie: Zęby wolą monogamię
Mimo że ślina jest barierą przed atakiem bakterii i kwasów, to może nie uchronić nas przed powstaniem ubytku. – Najlepszą metodą jest utrzymywanie wzorowej higieny jamy ustnej, co ograniczy ryzyko chorób dla nas, jak i dla naszych bliskich. Jeśli odpowiednio dbamy o zęby, regularnie odwiedzamy stomatologa, a nasze ubytki są wyleczone, ryzyko „zarażenia” partnera próchnicą praktycznie nie istnieje. Nie chodzi więc o to, by unikać pocałunków, wręcz przeciwnie – raczej o to, by mieć świadomość zagrożeń – uspokaja ekspert.
Z tego wynika, że warto nie tylko dbać o higienę jamy ustnej, ale i tworzyć monogamiczne związki. Badania potwierdzają, że osoby będące w stałych związkach, które się często całują, mają podobny skład flory bakteryjnej. Posiadanie stałego partnera, który troszczy się nie tylko o nas, ale i o swoje zęby, ogranicza miłosne rozczarowanie dla nas i to zdrowotne… dla naszych zębów.
No coś podobnego:)