Paniczny strach przed zastrzykiem nie należy do rzadkości. Boimy się bólu, igły, a nawet samego widoku strzykawki.
Przykrych doświadczeń można sobie jednak oszczędzić, przynajmniej u dentysty. Od niedawna w polskich gabinetach można znaleźć komputerowe znieczulenie, które zastąpiło tradycyjne strzykawki. Nowe rozwiązanie w niczym nie przypomina dawnego przyrządu, co więcej podanie znieczulenia przy jego pomocy jest niemal bezbolesne. Zobacz, dlaczego warto zrezygnować ze strzykawkowyh „tortur”.
1. Mniej bólu u dentysty
Strzykawka straszy nas od najmłodszych lat. Widmo bolesnego zastrzyku sprawia, że niejednokrotnie unikamy powtórnej wizyt u dentysty. Skutek? Ponad 90 proc. Polaków ma dziś próchnicę. Zdaniem wielu dentystów, to właśnie bolesne znieczulenie jest jedną z przyczyn, dla której wciąż trzymamy się z daleka od leczenia. Stomatolodzy znaleźli na to jednak sposób.
WIĘCEJ: Aichmofobia – problem wielu Polaków
Od niedawna w Polsce pracują komputerowe znieczulenia Wand. Są to specjalne urządzenia, stworzone przez Amerykanów, które zastępują strzykawki w podawaniu anestetyku. Jedną z zalet nowych urządzeń jest to, że płyn podawany jest bardzo delikatnie , niemal bezboleśnie. W urządzeniu to mikroprocesor, a nie ręka lekarza, steruje powolnym tempem podania znieczulania. – Płyn do tkanki wprowadzany jest z prędkością fizjologiczną, dzięki czemu stopniowo w nią wnika i nie powoduje uszkodzeń. Nie jest – jak w tradycyjnym zastrzyku – nagle wtłaczany. To minimalizuje doznania bólowe. Nie odczuwamy także rozpierającego bólu, jaki często towarzyszył zastrzykom – mówi lekarz dentysta Paweł Ponichtera z Hollywood Smile Dental Clinic.
2. Nie poczujesz ukłucia
Bólu nie poczujemy także przy ukłuciu. Z kilku powodów. Po pierwsze w Wand jest niezwykle cienka i krótka igła – zdecydowanie mniejsza niż w strzykawce. Po drugie zanim igła zetknie się z dziąsłem, tkanka jest już znieczulona. Wszystko za sprawą kropli, która uwalnia się z jej czubka tworząc tzw. płaszcz anemizacyjny. Co to oznacza w praktyce? – Moment kontaktu dziąsła z igłą jest nieodczuwalny, bo dziąsło jest uprzednio znieczulone. Także wędrówka igły w głąb staje się bezbolesna, bo kolejne warstwy tkanki są znieczulane, w miarę jak wprowadzana jest igła – mówi dr Ponichtera. To rewolucyjne rozwiązanie, które jest szczególnie ważne z punktu widzenia znieczulania dzieci – przekonują dentyści.
3. Mogą znieczulić tylko 1 ząb
Brak lub zmniejszenie doznań bólowych to nie jedyne powody zamiany strzykawki na komputer podczas następnej wizyty. Komputerowe znieczulenie Wand pozwala na sięgnięcie po takie techniki, które dają możliwość znieczulenia… pojedynczego zęba, zamiast całej jamy ustnej. ust. W efekcie tego podczas leczenia dentysta może „odciąć” od bólu tylko wybrany fragment łuku zębowego lub tylko pojedynczy ząb. – Tego typu znieczulenie możliwe było do wykonania strzykawką, było jednak znacznie bardziej ryzykowne. Dziś możemy zawęzić w bezpieczny sposób obszar znieczulenia do jednego zęba i poddać wybrany ząb bezbolesnemu leczeniu. W efekcie tego pacjent nie będzie przesadnie znieczulony – mówi dr XYZ. – Zabieg możliwy jest dzięki nawigowanemu przez komputer wprowadzeniu igły do szpary ozębnowej, czyli przestrzeni wzdłuż korzenia zęba i podaniu znieczulenia pod niskim ciśnieniem, bardzo powoli – dodaje.
WIĘCEJ: Mówiący komputer, który znieczula zęby
4. Znika odrętwienie twarzy
Tego typu znieczulenie minimalizuje także inne nieprzyjemne doznania, jakie często towarzyszyły tradycyjnemu zastrzykowi. Stosując odpowiednie techniki wyeliminowaniu ulegają także skutki uboczne znieczulenia w postaci braku czucia w jamie ustnej i odrętwienia warg, połowy języka i policzków. – To szczególnie ważne w leczeniu dzieci i pacjentów z traumami stomatologicznymi. W ten sposób zachowujemy pełną kontrolę nad pacjentem, nie wpada on w panikę, może swobodnie komunikować się z lekarzem w trakcie zabiegu. Ograniczeniu ulega także ryzyko bezwiednego nagryzienia na język lub policzki po zabiegu – przekonuje ekspert Hollywood Smile Dental Clinic.
5. Ukrywają źródło lęku
Nowe rozwiązanie, będące alternatywą dla strzykawek, to także dobra wiadomość dla… aichmofobów, czyli osób panicznie bojących się igieł. Wszystko przez trik psychologiczny, jaki zastosowali twórcy urządzenia. – Aplikator, którym podaje się znieczulenie przypomina długopis. Dzięki temu lekarz może ukryć igłę przed wzrokiem pacjenta. W ten sposób unika się sytuacji, w której pacjent już na sam widok igły wpada w panikę lub odczuwa ból – mówi dr Ponichtera.
6. Ważne dla dzieci
Nowe podejście do znieczuleń to nie tylko sposób na dorosłego pacjenta, ale przede wszystkim na najmłodszego. Komputerowe znieczulenie Wand zaleca się przede wszystkim dzieciom, których próg bólu jest bardzo niski lub bliski zeru. Jak przekonują dentyści bezbolesne podanie płynu sprawia, że w dziecku wykształca się pozytywne skojarzenie związane z leczeniem. – Jeśli dziecko na kolejnych wizytach doświadcza łagodnego i bezbolesnego leczenia to dentysta kojarzy mu się z czymś neutralnym. Unikamy także wykształcenia się traumy stomatologicznej, która z wiekiem rozwija się, odstraszając od leczenia. Maluch jest wręcz uczony, że dentysta nie boli – przekonuje.
Komputerowe znieczulenie Wand w ostatnich latach stało się bardziej powszechne. Dziś urządzenia działają już w blisko 800 gabinetach w całym kraju. Najwięcej w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Wrocławiu i Poznaniu, ale także w mniejszych miastach. Koszt zabiegu porównywalny jest dziś ze znieczuleniem strzykawką. Zapłacimy za niego od 30 do 60 zł, w zależności od gabinetu. W niektórych ośrodkach tego typu znieczulenie jest już wliczone w koszt zabiegu.
To coś dla mojego męża:)
Ja tez sie cieszę
Hurra, nareszcie, starsznie boję się zastrzykow!!!!!