Dentofobia – Polacy wciąż boją się dentysty. Tymczasem stomatolodzy uspokajają, bo gabinet w niczym nie przypomina tego z naszych wyobrażeń. Powód? Dzisiejsze kliniki naszpikowane są technologią, która ma nas uspokoić i wyleczyć bez bólu.
Spis treści
Trauma jak na wojnie
Według British Dental Health Foundation aż 36 proc. z nas unika dentysty z powodu lęku. Jest on często tak silny, że psycholodzy porównują go do niepokoju, jaki odczuwają żołnierze wracający z wojny lub ofiary przemocy domowej. Nic więc dziwnego, że dentyści i naukowcy na całym świecie od lat szukają sposobów, żeby złagodzić dyskomfort, który odciąga nas od leczenia zębów.
Pod tym względem ostatnie 5 lat przyniosło przełom, także w Polsce. Dentyści coraz częściej w znieczulaniu zamiast strzykawek, wykorzystują komputerowe znieczulenie Wand. Pacjentom szczególnie narażonym na stres podaje się gaz rozweselający. Z kolei osobom, które chcą mieć kontrolę nad zabiegiem, daje się do ręki dental button, specjalny guzik, którym mogą zatrzymać wiertło, komunikując tym samym dentyście, że potrzebna jest chwila przerwy.
– Zmienia się podejście do leczenia. Dentyści większą uwagę przywiązują do komfortu psychologicznego pacjenta w czasie zabiegów. Kluczowym elementem leczenia stomatologicznego stało się dziś także leczenie z dentofobii i przebytych traum u dentysty. Możliwe staje się to m.in. dzięki podejściu, ale także technologii, która została stworzona właśnie z myślą o tego typu pacjentach – mówi lek. dent. Tomasz Łukasik z Centrum Implantologii i Ortodoncji Dentim Clinic w Katowicach.
Guzik paniki dla zlęknionych
Przykład? Specjalny guzik dental button, zwany nie bez powodu “panic buttonem”. To niewielki przycisk, który dostaje do ręki pacjent poddawany zabiegowi. W momencie silnego stresu, nagłego bólu czy paniki, może go nacisnąć, zatrzymując pracę wiertła lub skalera ultradźwiękowego. Z takiego urządzenia, jako pierwszy ośrodek w Polsce korzysta Dentim Clinic w Katowicach.
– W ten bezpieczny sposób pacjent może w każdej chwili zatrzymać pracę wiertła. Już samo trzymanie guzika dla pacjenta jest ważne, odgrywa on bowiem ważną rolę psychologiczną, nawet jeśli nigdy nie zostanie użyty. W ten sposób pacjent ma poczucie, że w każdej chwili może zareagować, jeśli poczuje jakikolwiek dyskomfort. – mówi ekspert Dentim Clinic.
INNE: U dentysty – guzik paniki i 4,5 tonowa frezarka
Jak zapewniają konstruktorzy dental buttona, samo trzymanie urządzenia w ręce podczas zabiegu może zredukować stres nawet o 50-80 proc. Nawet w sytuacji, kiedy urządzenie nie zostanie użyte podczas zabiegu. – Guzik włącza pacjenta w proces decyzyjny podczas zabiegu, a tym samym uspokaja go i relaksuje, dając do zrozumienia, że ma coś do powiedzenia w trakcie np. borowania – mówi dr Łukasik.
Wyrzucili strzykawki do kosza
Ale to nie jedyna technologia, jaka powstała z myślą o przełamaniu stresu i strachu przed bólem. Już od kilku lat z powodzeniem w Polsce stosowane jest komputerowe znieczulenie Wand. Szacuje się, że działa ono w blisko 600 gabinetach. To niewielkie urządzenie stworzone przez naukowców z Milestone Scientific pod Bostonem, coraz częściej zastępuje tradycyjne strzykawki i karpule. Powód? Podanie znieczulenia nim jest bezbolesne.
– Pacjent, któremu podajemy w ten sposób znieczulenie nie odczuwa ani momentu ukłucia igły, ani wprowadzenia do tkanki płynu znieczulającego. Wszystko dzięki niewielkiej kropli płynu, która sączy się z igły i znieczula tkankę, zanim ją przebijemy. Także wprowadzanie igły jest bezbolesne, a to za sprawą bardzo wolno podawanego płynu, który ma czas, żeby znieczulić poszczególne warstwy – mówi dr Łukasik.
Co więcej, zastosowanie odpowiedniej techniki znieczulania, sprawia, że twarz pacjenta nie ulega odrętwieniu. W czasie zabiegu może on normalnie komunikować się z lekarzem, sygnalizując tym samym np. atak paniki. – To ważne zwłaszcza w leczeniu dzieci, u których stres i strach nasila się w momencie, kiedy tracą czucie w twarzy. Tutaj tego problemu nie ma – mówi ekspert.
Kontrola nad zmysłami
Coraz częściej możemy także zapomnieć sam zabieg. W wielu gabinetach w Polsce można poddać się sedacji wziewnej podtlenkiem azotu, czyli gazem rozweselającym. Gaz ten wprowadza pacjenta w stan uspokojenia, w efekcie czego jest on zrelaksowany i nie odczuwa stresu.
– Sedacja ogranicza zdolności percepcji, dzięki czemu pacjent cały czas znajduje się w stanie odprężenia, nie reaguje nerwowo na dźwięki czy dotyk. U niektórych pacjentów w tym stanie mogą pojawić się halucynacje, objawiające się np. uczuciem unoszenia się, pływania, lub latania w powietrzu. Tacy pacjenci najczęściej po zabiegu nie pamiętają go. W wielu przypadkach jest to pożądany stan, w który może wprowadzić dentysta np. sugestią – mówi ekspert.
Innym sposobem na odcięcie się od zabiegu jest poddanie się narkozie ogólnej. Jej aplikacja pozwala na całkowite wyłącznie świadomości. – Dzięki narkozie wprowadzani jesteśmy w stan snu bez odczuwania bólu. Oznacza to, że tracimy świadomość tego, co dzieje się wokół i nie pamiętamy samego zabiegu. Co ważne, cały proces odbywa się pod kontrolą anestezjologa, tak samo jak podczas zabiegów chirurgicznych. – mówi dr Łukasik.
AC/DC podczas zabiegu
Dentyści maja także inne sposoby, żeby trzymać nasze zmysły w ryzach. Coraz powszechniej pacjentów odcina się przy pomocy słuchawek i muzyki od dźwięków towarzyszących zabiegowi. W ten sposób uwaga skupia się na melodii płynącej do uszu, a nie na samym zabiegu.
– Pacjent, który jest unieruchomiony ma wyostrzony zmysł słuchu, a pamiętajmy, że podczas zabiegu często pojawiają się mało przyjemne dźwięki np. pracy wiertła, wbijania czy pracy lasera. Odłączenie pacjenta od nich sprawia, że zmniejsza się jego napięcie w trakcie zabiegu, a uwaga koncentruje się na muzyce – mówi. – Z tego samego powodu często w gabinetach można dziś oglądać filmy. Zamontowany w gabinecie TV odwraca uwagę i skupienie pacjenta od zabiegu. To podejście najczęściej stosowane dziś w leczeniu dzieci, które podczas borowania mogą oglądać bajki – dodaje dr Łukasik.
Lęk przed dentystą, czyli dentofobia, to dziś jedno z największych wyzwań stomatologii. W jego pokonywaniu technologia może odegrać kluczową rolę – przekonują dentyści. – Nowoczesna technologia to jedno z narzędzi, które pozwala zminimalizować przykre doświadczenia. Np. Wand sprawia, że pacjenci przestają się bać zastrzyku znieczulającego. Wychowujemy także pokolenie, które nie zna widoku karpuli czy strzykawki. W ten sposób jesteśmy w stanie leczyć nie tylko próchnicę, ale także lęk, pokazując, że leczenie może wyglądać inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy. Technologia odkrywa więc ważną rolę terapeutyczną, pokazując realne zmiany w leczeniu – mówi.
Skąd ta dentofobia
Istnieje kilka źródeł dentofobii, czyli silnego lęku przed dentystą. Najpowszechniejszą przyczyną są traumy z przeszłych wizyt. Często są to złe doświadczenia sięgające nawet dzieciństwa. Zabieg w bólu wykonany u 5-7 latka rzutuje na podejście do leczenia 40-50 latka. Inną przyczyną są liczne lęki i projekcje wizyty. Pacjenci obawiają się bólu, widoku igły, a także rzeczy nie koniecznie związanych z samym leczeniem. Powszechny jest np. lęk przed bliskością lekarza podczas zabiegu, lęk przed nieznanym czy lęk przed ciszą, jaka może towarzyszyć pracy dentysty.
U wielu pacjentów źródłem lęków jest wstyd. Obawiamy się pokazać ubytki lekarzowi, boimy się krytyki, złej opinii, pouczeń. Dentofobia klasyfikowana jest dziś przez psychologów jako poważne zaburzenie, mające wpływ nie tylko na psychikę, ale także na organizm. U osób z dentofobią na samą myśl o zabiegu często pojawiają się ataki paniki, kołatanie serca, silne stany lękowe, pocenie się, a nawet omdlenia i hiperwentylacja. Dlatego także ważne staje się także leczenie dentofobii w toku leczenia zębów. Kluczowe jest tutaj nieoceniające podejście holistyczne dentysty, który dostrzega nie tylko chory ząb, ale także samego pacjenta – przekonują dentyści.